Zima trzyma i nie chce puścić. Ręce jak marzły tak dalej marzną, a palce na chwile pozbawione rękawiczek, niezauważalnie szybko kostnieją od metalowych pierścieni ostrości i przysłony. Miało to swój urok, ale ja rozkoszuje się już każdym promieniem wiosennego słońca, jakiemu uda przebić się przez śniegowe chmury. To już marzec na boga!:)
A zaczęło się bardzo niewinnie...
To na przykład grudzień / styczeń:
Dobra kawa i suflet czekoladowy w Cafe Monsieur - najlepsze co można zrobić po zimowym spacerze:)
Potem przyszła zima. Styczeń - marzec:
Nie zawsze był, śnieg...
Chciałoby się już wiosny, ale nie protestujmy i nie zrzucajmy jeszcze rękawiczek:)
Może za parę dni...:)